Niedźwiedź i słowik
Książka przenosi nas w świat dalekiej Rusi, na odległe stepy i pustkowia, w których magia splata się z codziennym życiem mieszkańców. Główna bohaterka Wasia uwielbia słuchać starych rosyjskich bajek i porzekadeł opowiadanych przez nianię zimowymi wieczorami przy cieple pieca. Nie są one jednak dla niej jedynie fikcją, legendą jak dla większości dorosłych. Wasia bowiem potrafi zobaczyć więcej niż inni dzięki pradawnej mocy, którą posiadają kobiety w jej rodzinie. Z czasem gdy dorasta w jej życiu zaczynają się pojawiać coraz to nowe nadnaturalne istoty. Pomimo iż wiara chrześcijańska już dawno dotarła na skraj pustkowia zamieszkiwanego przez rodzinę Wasilisy to jej mieszkańcy nadal pamiętają duchy ze staropogańskiej wiary i kultywują zwyczaj składania im darów, które mają chronić ich dom przed złem. Do wioski przybywa jednak dwoje bohaterów, których obecność zmienia stabilne jak dotąd życie wioski, a czarne moce zaczynają zakradać się za progi domów oraz mącić ich spokój.
Czy Wasia zdoła ocalić siebie i swoją krainę przed nadciągającą zimą?
Książka do samego końca trzyma nas w napięciu i nie wiemy który z Bogów jest tym „dobrym” i czy w ogóle którykolwiek z nich jest „dobry”. To co urzekło mnie w książce najbardziej to niesamowita magia wykreowanego świata. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak barwnymi opisami. Aż czułam ciepło kominka przy którym siadała Wasia, by zaraz przeszedł mnie dreszcz przy jej spotkaniu z demonem zimy.
I przyznam szczerze, że czytając książki mam czasem problem ze zbyt długimi opisami. Po prostu przewracam kartkę by jakoś przebrnąć i nie odłożyć książki w kąt. Tutaj nie pominęłam ani jednej literki. To wszystko dzięki kunsztowi literackiemu autorki. Aż ciężko uwierzyć, że amerykańska autorka tak świetnie zrozumiała i wykorzystała starosłowiańską mitologię. Do tego stopnia, że po skończeniu książki kładąc się wieczorem do łóżka zerkałam czy w kącie nie czai się domowik i czy z za rogu kuchni nie wyskoczy na mnie jakiś waziła (nie zdradzę czego strzeże owy duch, sami przeczytajcie;)
Książka do samego końca trzyma nas w napięciu i nie wiemy który z Bogów jest tym „dobrym” i czy w ogóle którykolwiek z nich jest „dobry”. To co urzekło mnie w książce najbardziej to niesamowita magia wykreowanego świata. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak barwnymi opisami. Aż czułam ciepło kominka przy którym siadała Wasia, by zaraz przeszedł mnie dreszcz przy jej spotkaniu z demonem zimy.
I przyznam szczerze, że czytając książki mam czasem problem ze zbyt długimi opisami. Po prostu przewracam kartkę by jakoś przebrnąć i nie odłożyć książki w kąt. Tutaj nie pominęłam ani jednej literki. To wszystko dzięki kunsztowi literackiemu autorki. Aż ciężko uwierzyć, że amerykańska autorka tak świetnie zrozumiała i wykorzystała starosłowiańską mitologię. Do tego stopnia, że po skończeniu książki kładąc się wieczorem do łóżka zerkałam czy w kącie nie czai się domowik i czy z za rogu kuchni nie wyskoczy na mnie jakiś waziła (nie zdradzę czego strzeże owy duch, sami przeczytajcie;)
W tym przypadku możecie śmiało oceniać książkę po okładce - jak dla mnie przepięknej - która na pierwszy rzut oka wygląda na ilustrację ze starej rosyjskiej baśni. Gdy się dokładniej przyjrzymy widzimy jej złowrogi wydźwięk: szczerzącego żeby niedźwiedzia, kości, grupie czaszki. Dokładnie jest z jej zawartością, z początku urokliwa opowieść, z czasem mrozi krew w żyłach i woła nas dalej, dalej i dalej w mrok swoich stronic.
Bardzo gorąco polecam i zarazem ostrzegam: kiedy już się w niej zatracicie, powrót do rzeczywistości może być bolesny.
Bardzo gorąco polecam i zarazem ostrzegam: kiedy już się w niej zatracicie, powrót do rzeczywistości może być bolesny.

Komentarze
Prześlij komentarz